Frytki w Warszawie za 20zł? No i co z tego?

środa, sierpnia 05, 2015 Unknown 2 Comments


2 tygodnie temu pewien autor na łamach portalu Metro dotarł do serca materii. Odkrył on bowiem że w Warszawie (ale i zapewne w innych miastach) w knajpach są ceny droższe niż w sklepach. Swoje oburzenie uzasadnił "kwotami z kosmosu". No bo jak można płacić za małą wodę mineralną w knajpie 5 skoro przecież w sklepie kosztuje nieco ponad złotówkę. Tylko autor ośmiesza sam siebie bo przecież piwo w sklepie też kosztuje poniżej 3zł a płacimy w klubach po 8-10. Dodatkowo autor wytyka chociażby własnoręcznie przyrządzone napoje po 15zł. 

W kolejce przede mną starsza pani, która zamawia, uwaga, bo to ważne - lemoniadę. Wtem pada hasło ze strony kelnerki: - 15 złotych poproszę. Starsza pani płaci, odchodzi od kasy, a mnie zalewa krew i robi się jeszcze bardziej gorąco. ILE?!


W takim razie nie wiem jakby pismak zareagował gdyby np. wszedł do Almy i sprawdził naturalne soki, albo wody mineralne po 20zł. Chyba by zszedł z tego upału. Chłopak chyba nie wie że oprócz tego że knajpy muszą zarobić, muszą zapłacić personelowi, czynsz, światło itp. to jeszcze do tego dochodzą wszelakie skąłdki jak ZUS itp. Owszem, pewnie dałoby radę zaserwować lemoniadę własnej roboty za 5 zł w barze mlecznym czy jakimś tańszym lokalu więc w czym problem? Jeśli nie stać mnie na steka od Atelier Amaro to nie marudzę że mają ceny zawyżone bo w Jeffsie można zjeść już za 40zł a w Sphinxie za 30. Nie rozumiem całego tego bólu dupy i gównoburzy którą autor chciał osiągnąć. No chyba tylko po to żeby tekst był klikalny. 

Słyszeliście o latte na sojowym mleku? To kolejny świetny przykład, jak zdziera się z warszawiaków pieniądze. Niby nic złego się nie dzieje, ale zawsze kilka złotych do fartuszka wpadnie. Wiele kawiarni każe sobie płacić dodatkowo za inny rodzaj mleka

Kolejna głupota. Autora dziwi że dopłaca się za sojowe mleko a co w tym dziwnego? Przecież zwykłe kosztuje 2,50zł a sojowe 10zł. To chyba normalne że skoro jest różnica w składnikach to i różnica w cenie będzie inna. Być może autor tekstu wychowany na schabowych z kapustą nie ogarnia że są na świecie produkty które jednak trochę kosztują. Jasne że w cenie 2 sztuk avocado można zjeść kebaba ale co z tego? Skoro woli klasyczne, tanie jedzenie to jego sprawa ale nie powinien wywoływać gównoburzy o coś o czym nawet nie ma zielonego pojęcia.

Ostatnie to frytki po 20zł które pismak znalazł niedaleko kampusu UW.

Naprawdę, nie wiem, co trzeba mieć w głowie (pewnie stary olej obijający się o czaszkę), aby narzucać takie ceny! Cena surowego produktu nie jest wiedzą tajemną, więc każdy może oszacować, ile przepłacamy. Podobnie jest z burakiem. Smaczne, ale i bardzo tanie warzywo warszawskie restauracje sprzedają w cenach kosmicznych

Jeżeli ktoś taki nie rozumie, że w restauracjach się nie płaci za produkt tylko za możliwość zjedzenia w pewnym miejscu, to nie powinien w ogóle zaczynać pisać na takie tematy. Jak dla mnie nie tylko się ośmieszył autor co i wystawił wizytówkę portalowi Metro. Nie wiem jakby zareagował np. na paryskie kawiarenki czy włoskie restauracje. Zawsze może przecież zjeść frytki w macu za piątala i nie chodzić do restauracji dla dorosłych.

2 komentarze:

  1. Świetny blog, zapraszam do siebie jestem tu nowa.Miłego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ciekawa jestem kto był taki oburzony i co to za przeproszeniem za idiota ;) Jakby poszedł do pewnych knajp gdzie rachunki są powyżej 1000 PLN to chyba by go w trumnie wynieśli :). Sama w mojej ulubionej knajpie płacę za lemoniadę z rozmarynem 15 PLN, fakt uważam, że to trochę drogo no ale takie życie ;).

    OdpowiedzUsuń